poniedziałek, 12 lutego 2024

Szymon Hołownia "Jak robić dobrze"; Czerwone i Czarne; Warszawa; 2015

Szymon Hołownia "Jak robić dobrze"; Czerwone i Czarne; Warszawa; 2015 Książkę nabyłam po spotkaniu autorskim w BWA w Ostrowcu Świętokrzyskim, kiedy słuchałam z gorącym sercem, ciesząc się jak dziecko, że ktoś pojmuje duchowość, dobroczynność, podobnie jak ja i z ogromną wdzięcznością, że potrafi wcielić ją w czyn, co mi nie do końca się udaje... Teraz, kiedy piszę te słowa (2024), Szymon Hołownia jest marszałkiem sejmu i politykiem, którego poglądy zmieniły się...... stoję więc tak w pół kroku, zadziwiona, zagubiona, zawiedziona.... zdecydowanie wolałam Pana, Panie Szymonie czyniącego dobrze.... takiego tu Pana wspominam, cytując Pana słowa, które szczególnie mnie poruszyły, choć cała książka ku prawdzie jest taka. "Nieraz będzie tak, że pomagając autentycznie potrzebującym, będziesz dokarmiał też żerujące na nich pasożyty. Że ludzie, którym dasz chleb, otrzymaną od ciebie siłę wykorzystają do robienia zła. (...) To oczekiwanie, że człowiek, któremu wyświadczasz dobro, z automatu stanie się dobry, jest skrajną naiwnością połączoną z wielką pychą: oto jak pięknie zbawiam świat! Nie jesteś od tego, by zbawiać, ty masz służyć. A zakładanie, że będziesz pomagać tylko tym, którzy będą w stanie udowodnić, że są dobrzy, to z kolei inna wersja bawienia się w Boga, który zarezerwował dla siebie ( i słusznie) prawo sądzenia ludzkich postaw i dusz". (...) Ja mam zrobić coś, czego ode mnie wymaga fakt, źe też jestem człowiekiem." "Gdy słyszę kogoś, kto mówi mi coś o "straconym pokoleniu", o biedocie, która musi wymrzeć, by na jej grobach można było wreszcie zacząć stawiać uniwersytety, szlag mnie trafia i pytam, skąd wie, że w połowie budowy owych świątyń nauki nie zostanie wezwany na Sąd Ostateczny, gdzie będą go sądzić złozeni w ofierze na rzecz przyszłych pokoleń biedacy? Gdy ktoś mi mówi: "A po co karmisz dzieci, lepiej dawać stypendia" odpowiadam: "Świetnie! Połączmy siły! Ty będziesz dawał stypendia, a ja będę karmił dzieci, by dożyły do momentu, gdy będą mogły owe stypendia z twojej ręki wziąć!" (i wtedy zwykle mój rozmówca, kręcąc głową, odchodzi). Gdy słyszę: "A po co wam samochód, biuro, te;efony, przecież gdyby ludzie się skrzyknęli, można by to zrobić za darmo", mówię: "Ale kłopot w tym, że oni się jednak nie skrzyknęli. Wyście się nie skrzyknęli, choć przecież mogliście! Więc ten sprzęt jest nam potrzebny po pierwsze dlatego, żeby was skrzyknąć, a po drugie dlatego, by efekty tego skrzyknięcia były jak najsensowniej zarządzane: by pomoc trafiła punktowo tam, gdzie ma trafić, i by darczyńca wiedział dokładnie, co się z jego pieniędzmi stało". Po co ludzie do pracy i etaty? Zapraszam narzekającego, niech rzuci swoje zajęcie i przyjdzie zrobić za darmo wszystko to, co trzeba u nas zrobić." "Skoro wierzę Bogu, to jeśli ja zajmuję się Jego dziećmi, On kiedyś zatroszczy się o moje. Zatroszczy się też, bym kapitału miał zawsze tyle, by starczyło i dla mnie, i dla tych, którym chcę go rozdawać (...). To proste: albo się wierzy, że to Bóg jest Panem świata, albo jest nim Rada Polityki Pieniężnej (...). Albo zdolnośc Boga do ingerencji w los człowieka potwoerdzana często cudami, a jeszcze częściej codzienną, czułą opieką to metafora, albo to jednak rzeczywistośc. Jesli rzeczywistość, to Jego problemem jest wyżywienie mnie, podczas gdy ja próbuję jak umiem, z tego, co dostałem, żywić innych. Kropka. " "Mówiąc: "Chleba naszego powszedniego daj nam DZISIAJ", nie przoszę przecież o to, bym miał zapasy albo nawet oszczędności na czarną godzinę. Bym mógł kreślić perspektywy, coś sobie-nawet skromnie zaplanować. Ta modliwa wyznacza horyzont znacznie krótszy, liczony w godzinach. Jest w niej lekarstwo na lęk, który paraliżuje tylu znanych nam ludzi. (...) To przecież wybieganie w przyszłość, zamaist pełnej koncentracji na dziś, było i jest przyczyną zawiści, agresji, nieuważnoścv, nieczystości, rozbijania jedności, wszystkich plag, które od początku historii toczą ten świat. (...) Gdy większość z nas (...) przyjrzy się swojemu życiu, które często przyprawia nas o ból głowy, czy nie okaże się, że mimo obaw zawsze udaje się jakoś przeżyć każdy następny dzień?"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz